Wyrwani z wiru
Są tacy ludzie, którzy doświadczyli już wszystkiego, co miało im do zaoferowania Życie.
Nachłeptali się dziecięcych radości, bólu , zaspokoili apetyty młodości i posmakowali dystansu dojrzałości, a jeszcze ciągle coś mają przed sobą - czegoś pragną...
Nie ma już dla nich miejsca w Wirze Życia, a jednak nie odpływają w niebyt. Z każdym kolejnym dniem mają więcej do powiedzenia i lepiej im smakuje każda chwila. Czują więcej i rozumieją więcej.
Jednocześnie coraz bardziej bulwersuje i brzydzi ich wspomniana już gdzieś kiedyś Logika tłumu - narzucony przez otoczenie ślepy sposób widzenia świata, ludzi, problemów, siebie...
To błogosławieni banici, obok których przepływa rwąca fala energii życia, a oni prosperują o własnych siłach i przemieszczają się własnymi torami niezależnie od czasów, polityki światowej, wiary, mody i wszystkich innych zależności i układów.
Śmieszy ich "równanie do szeregu" i naginanie się do większości. Nie patrzą na reakcje i poglądy innych ludzi. Poznają i smakują wszystko sami i przyjmują to po swojemu.
Żyją własnym wolnym życiem.
Mam do nich szacunek. Ogromny, nieskończony. To takie okruchy Boga - surowe, nie popsute człowieczeństwem cząstki Pierwotnej Energii. Surowe, autentyczne brylanty Życia!...
Poznali już wszystko, co ma człowiekowi do zaoferowania realny Świat i... odsunęli się od tego stanowczo i wyraźnie. Nie tłumacząc się z niczego nikomu idą w swoim własnym kierunku swoją własną drogą we własnym tempie.
Po porostu robią swoje nie oglądając się na nikogo i żyją według tego, co w sobie czują. Proste, oczywiste, logiczne... Naturalne - jak oddychanie !
A jednak takie patrzenie nie ma wielu wyznawców - bycie sobą w jakimkolwiek społeczeństwie jest bardzo trudne, a dla niektórych wręcz niemożliwe. Grozi potępieniem, odrzuceniem, wyizolowaniem i zwykłym niezrozumieniem.
Życie według własnych zasad jest niebezpieczne zarówno dla zainteresowanej jednostki, jak i dla całego systemu społecznego. Podważa ustalone i bezpieczne stereotypy - fundament istnienia ciemnego posłusznego tłumu...
Osoba wolna światopoglądowo musi być aspołeczna. Inaczej się po prostu nie da. Musi żyć sama i mieć wystarczająco zdrowego egoizmu, żeby się obronić.
Straszne i okrutne - ale cholernie prawdziwe...
Takie osoby nazywamy współcześnie hipsterami. Brzmi dziwacznie i niezrozumiale - a to po prostu bycie sobą...!
To jest właśnie napiętnowany banicją ginący gatunek ludzi - najcenniejszych ludzi!