Wieczne dzieci...
- Każda osoba jest w pewien sposób dzieckiem...
- Nieprawda. Upraszczasz...
- Wytłumaczę ci.
Historia, którą ktoś przeżywa - jest czytelna tylko dla niego samego. Mało kto sprawdza, czy rozmówca dobrze go zrozumiał: dokładnie i w pełni. Oceniamy innych - ich poglądy zachowanie, decyzje i posunięcia - ale nasze własne postępowanie też bywa dla innych niezrozumiałe...
- A dokładnie o co ci chodzi, bo ...właśnie "nie łapię"...
- No patrz...jak na przykład stłuczesz szklankę bez świadków - to nic. Posprzątasz szkło i tyle, nie?
- No proste.
- Właśnie: proste!
Ale jak stłuczesz przy kimś, to wokół tego robi się już zamieszanie: poruszenie, HALO.
Szklanka nie ma dużej wartości, ale rozbijając się - robi hałas. On z kolei jest impulsem do poczucia zagrożenia. Takim ślepym, nieuzasadnionym odruchem. Bezpodstawnym.
I teraz robi się sztucznie nakręcone zamieszanie wokół nieistotnej całkiem rzeczy, sprawy.
Rozumiesz?
- Nadążam. I co dalej?
- Zamiast skupić się na tym, co działo się przed rozbiciem szkła, koncentrujesz całą uwagę na nieistotnej rzeczy. I tak się właśnie dzieje z naszą koncentracją: jeden pusty impuls - i czar pryska. Pęka tanie szkło - i istotny wątek się urywa. Ginie.
Ludzie przesadnie cenią czas...
Boją się go "zmarnować", roztrwonić - stąd brak cierpliwości do powtarzania ciągle tych samych komunikatów i treści.
- Chodzi tylko o czas, czy o niecierpliwość?
- O taki pseudo bezsens. O pośpiech dla samej zasady.
Ludzie są cholernie niecierpliwi.
Zamiast przegadać problem, wytłumaczyć sobie sprawę do końca - spieszą się, denerwują i kłócą.
Zamiast rozmawiać ze sobą, komunikować się, wyjaśniać sobie wszystko do końca, do ostatniej wyprostowanej wątpliwości - uciekają od problemu zamykając oczy na to, że ta druga osoba pozostaje ciągle w błędzie, w niezrozumieniu. Pozwalają tym na powstawanie nieporozumień...niedomówień...a potem - konfliktów. Te z kolei - jak na równi pochyłej - prowadzą do dramatu.
- Dokładnie tak miałam... Z małego nieporozumienia urosła tragedia... To właśnie taki mechanizm. Rzeczywiście, chyba właśnie tak to działa.
- No i patrz, do czego prowadzi ślepy pośpiech.
Czy ktoś zastanawia się, co on daje?...
Taki odruchowy, wkodowany, przewlekły pośpiech.
- No co daje? Dyskomfort psychiczny... poczucie presji, przymusu, potem zagubienia, niezrozumienia - i w końcu samotności. Takiej głębokiej, bezdennej, bezgranicznej... i beznadziejnej.
Cierpienie.
Ból.
W końcu agresję...
Chyba tak to właśnie działa.
- Wiesz...jak stłukę tę przykładową szklankę w samotności, to zmiotę szkło - i tyle.
Jak zrobię to przy kimś, to zaraz echo mojego zdenerwowania odbija się w obecnych osobach - i potęguje. Takie wzmocnione z kolei odbija się we mnie. Takim sposobem " z niczego" powstaje nadmuchane COŚ - co przeszkadza, uwiera i wytrąca z równowagi.
Ulegamy temu schematowi bezmyślnie i odruchowo. A trzeba to kontrolować, a nie bezwiednie temu ulegać, bo w pewnym momencie zacznie rządzić naszym życiem, myślami, odczuciami - wszystkim!
- Jak wirus komputerowy...
- Właśnie.
Już wymknęło się to ludziom spod kontroli. Dlatego jest tyle zła: nieporozumień, kłótni, rozstań, dramatów...
Działamy jak dziecko we mgle. Nie zastanawiamy się nad mechanizmami, które nami kierują. Po prostu idziemy za nimi. W przepaść! Nieświadomie.
A to właśnie świadomość jest przecież wyznacznikiem naszych własnych możliwości!...
Jeśli doczytałeś ten tekst aż do tego miejsca - to już to zrozumiałeś...!