Gdzie byłam...
Zerwałam kontakty towarzyskie, przyjaźń i związek.
Musiałam wyrwać się z tej coraz ciaśniejszej sieci zależności i powinności, bo z biegiem lat zaczęła mi się ona zaciskać na szyi coraz mocniej, aż nie do wytrzymania.
"Muszę to, wypada tamto, trzeba jeszcze coś tam... Trzeba, trzeba!..."
Poczułam, że się duszę, autentycznie brakuje mi tlenu. I to nie jest ciężar złych doświadczeń, tylko DUSZNOŚĆ, KLAUSTRO- DYSKOMFORT I CIASNOTA DLA DUSZY...
Ileż można żyć, "bo tak trzeba"; ile można MUSIEĆ!
Ileż można żyć, tak jak ja- dla obcego świata i służyć "obcym bogom"?...
Moje własne ideały, cele i marzenia odsuwałam na dalszy plan ulegając presji i potrzebom osób, na których mi zależało.
Ależ byłam całe życie słaba...!
Każdy przecież ma prawo żyć po swojemu i na własny koszt!
Będąc potulną i dobrą, sama sobie to prawo odebrałam: podałam się ludziom na kromce chleba- to mnie zjedli...
Nie mogę i nie mam do nikogo o to żalu. Wręcz przeciwnie: wyrywając się bliskim- zraniłam ich. Mam tego bolesną i ciężką świadomość. Jest mi ona kamieniem na sercu.
Jednak musiałam to zrobić, by złapać haust czystego powietrza i choć ostatni może raz go zasmakować. Taka fanaberia- skazaniec z celi śmierci też ma prawo do ostatniego życzenia... Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że rozpaczliwie i mocno tego pragnę i potrzebuję. Teraz dopiero widzę to jasno i przejrzyście.
Dlaczego dopiero teraz?
Gdzie byłam całe moje życie?
Gdzie ja byłam?
Może w bajce zbudowanej z własnych wyobrażeń. W "domku z piernika"? Albo w bańce mydlanej naiwnej i prostodusznej dziewczynki.
- Jeśli w bańce- to prysła już i mnie nie chroni swoim tęczowym złudzeniem...
Zostałam sama tak, jak chcę.
Może samej będzie łatwiej?
Może choć lepiej?
Może choć śmierć będzie łatwiejsza? Tak- tego się spodziewam. Będzie mi wtedy łatwiej odejść w nieznane- niewątpliwie.
Nie o śmierci chcę jednak tu pisać, lecz o życiu przecież.
Chcę czuć, że coś jeszcze mogę, coś mogę!
A co ja mogę teraz?...
Mogę pisać o swoich uczuciach, myślach, emocjach. Mogę je namalować.
Mogę opowiedzieć o marzeniach, które przetrwały na dnie mojej duszy pomijane przez te wszystkie lata.
O czym marzy teraz taka istota jak ja?...
O Spokoju- takim bezbrzeżnym jak ocean, o Samotności pachnącej wolnością duszy, o Muzyce, Obrazie i Słowie, które może kiedyś ktoś odczyta i odtworzy z niego Życie na nowo...