Rozważania nierozumiane
-Zabijmy wreszcie tego karpia, bo do kościoła trzeba już iść!
-A dajże mi kobieto spokój z tym rąbanym karpiem - niech żyje sobie chłopak wodny. Wypuszczę go zaraz do rzeki, to może umilkniesz wreszcie. Się uwzięła kobieta...
Nigdy nie rozumiałem, za co na Boże Narodzenie wszyscy mordują w domach karpie. I to jeszcze podduszają je najpierw w wannie lub worku foliowym, żeby lepiej zapamiętały pobyt u nich...
Nie ma bardziej ościstej ryby, niż z karp!... Fu! Może za to, że je zabijają, to muszą je potem jeść?...
Jedno i drugie jest odrażające!
Na pewnym etapie uznałem, że to się wiąże właśnie w taki sposób i zacząłem znikać z domu na czas męczeństwa ryb.
Tak samo tuż przed Wielkanocą trwa nagonka na świnie i kurze jajka. Nikt nie wyobraża sobie świętowania zwycięstwa Życia nad Śmiercią bez jajek i kiełbasy. Tak, jakby ludzie nie umieli cieszyć się swoim życiem - bez uśmiercania innych...
Podobno gdzieś z mądrych księgach wyczytali, że swojemu władcy należy składać ofiary, żeby zasłużyć na jego łaskawość. Władca to zawsze lubi i docenia. Zaraz... to nie był "władca", tylko jakiś inny wyraz... Ale mało ważne. Grunt, to złożyć ofiarę z czyjegoś życia temu, od kogo zależy twój los. Będziesz bezpieczny!!!
I wszystko byłoby git, jakby nie to idiotyczne moje sumienie: nie umie głupie zrozumieć prostych prawd, tylko cierpi. Najwyraźniej do niczego ono nie pasuje na tym świecie. No, może jedynie do mnie samego, ale " ja się nie liczę, bo jestem za głupi" - jak mawiają u mnie w domu.
Ja lubię zwykłe dni, wypełnione zwykłymi moimi zajęciami, które dają mi radość i zadowolenie. Kasza i ziemniaki najlepiej przyjmują się w moim żołądku, a za niezwykłościami nigdy nie tęskniłem, bo ich nie lubię. Powodują tylko poważne problemy - zarówno z moimi jelitami, jak i emocjami...
Nigdy nie czułem potrzeby bycia lepszym od innych. Wystarcza mi to, co mam i kim jestem. Tylko dlaczego ciągle ktoś chce mnie na siłę zmieniać, uszczęśliwiać i nawracać? Tak sobie myślę, że to inni bardziej potrzebują mnie zmieniać - niż ja potrzebuje zmian.
Schodzę im więc litościwie z drogi całe życie i tak sobie myślę, że jakbym kiedyś przestał - to oni... niechybnie stali by się wtedy zbrodniarzami. Muszę więc na nich uważać. Ktoś przecież musi o nich zadbać. Sami - nie potrafią...