Wiadomo
Od wieków wiadomo, że co niedziela trzeba pokazać się w kościele, by zostać w pełni zaakceptowanym przez Szanowny Ogół. Proste. Nieważne, czy idzie się tam z potrzeby serca, czy z przymusu- ważne, żeby być. Pokazać się i zaistnieć. Potwierdzić że jest się częścią społeczności. I potwierdzić swoją zależność od Nieba nie zaszkodzi.
Przecież wiadomo, że jeśli ktoś ma czelność być dobrym i uczciwym bez Boga, to Go tym... obraża! Jak tak można! Przecież człowiek sam z siebie nie może być dobry! Z bożego założenia jest grzeszny i skłonny do zła, nie?
Potrzebuje Boga, żeby być...człowiekiem. Bez Boga jest godny najwyższego potępienia- nawet, jakby był samą Matką Teresą z Kalkuty. Miała Kobieta szczęście nawiasem mówiąc, że włożyła ten habit w porę...Mogłaby skończyć marnie- podejrzana o jakieś nieczyste knowania...Jak Boga kocham!
No co? A czy to normalne tak zbierać brudnych ludzi z ulicy i pielęgnować, jak własne że tak powiem- dzieci? Tak nie można- co inni powiedzą?- Że żebrak jest ważniejszy od uczciwego obywatela? To niedopuszczalne!I demoralizuje młodych!
No. Jeśli to już jasne,to idźmy dalej.
Co tam mówił Pan Jezus? Że kochaj bliźniego jak siebie samego...
Przecież jasne, że nie kocha się siebie, bo po co? No jak to?
To z innymi też tak... bez pośpiechu, nie? Przecież nikt nie jest frajerem...
No co!...
Poważnie, mam się dzielić moimi zarobkami, domem, czym jeszcze...
Co to za sprawiedliwość jest?
To za trudne dla zwykłego szaraka. Tak się nie da.
On był Bogiem, to Mu było łatwo. I rozumiał wszystko, nie tak jak my...
Zresztą to się działo 2000 lat temu, ludzie!
Teraz świat działa inaczej. Masz biznes- żyjesz. Nie - no to cię...nie ma po prostu.
Szanowny Ogół jednak dobrze jest choć raz w tygodniu "poszanować". Opłaca się: cokolwiek robisz- masz jego akceptację i zawsze trochę "z górki"...
Tylko głupi z nimi zadziera.
Napisali w starych pismach, że Bóg jest wszędzie i nawet że "mieszka w nas", ale kto Go tam wie?... Nie ma sobie co przychwalać i pochlebiać na daremno.
Trza się samemu wziąć za życie, póki co. Nie?...