Pamiętam

Pamiętam jeszcze trochę, jak widziałam świat będąc trzy- czterolatką...!
Są to tylko fragmenty mojej ówczesnej świadomości, ale bardzo wyraźne.

Godzinami bawiłam się sama "w dom" przeżywając w swojej dziecięcej wyobraźni podpatrzone realia ze świata dorosłych. Lubiłam gromadzić wszystkie moje zabawki układając je równiutko przy sobie- przykrywałam się wraz z tym dobytkiem małym dziecięcym kocykiem. W ten sposób tworzyłam im- a sobie przede wszystkim- symboliczne poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
Prawdopodobnie chodziło też o poczucie własnej wartości, kiedy w taki prymitywny wręcz sposób chciałam dać komuś poczucie bezpieczeństwa.

Wygląda na to, że mi wtedy bardzo tego brakowało... Bardzo!
Byłam oczkiem w głowie dla dziadków i rodziców- a jednak to było za mało, by dać mi stabilizację najwidoczniej...

Uwielbiałam te momenty, kiedy tak siedziałam bezpieczna pod małym kocykiem w zielono czerwony deseń. Mogłam bardzo długo tak siedzieć i napawać się tą atmosferą bezpieczeństwa tkwiąc tak w ciszy wraz z moim zabawkowym dobytkiem. Czasem mój kocyk zakładałam sobie na głowę przymocowując opaską i udawałam długowłosą księżniczkę.

W takich chwilach triumfowała prawdopodobnie moja kiełkująca kobieca próżność. Teraz myślę sobie, że została ona na zawsze w tej fazie rozwoju, bo już nigdy potem nie zależało mi tak bardzo na wyglądzie- jak wtedy... A może po prostu poddałam się na starcie?

Cieszę się jednak, że nie pobiegłam za innymi w pogoni za lepszym wyglądem. To upokarzający, idiotyczny bieg- za echem...

Pamiętam też, że miałam bardzo bogaty świat wyobraźni.
Właściwie, to na pierwszym miejscu była moja wyobraźnia, a dopiero potem realia jako te mniej ciekawe i uboższe. To dlatego dorośli myślą i widzą wszystko inaczej.
Teraz to rozumiem...

Pamiętam czas, kiedy na naszej uliczce robotnicy robili jakieś wykopy, instalacje, czy coś tam. Przyglądałam się im codziennie, bo wnosili urozmaicenie, ruch i życie na nasze stabilnie nieciekawe podwórko. Każdy z nich miał dla mnie prócz charakteru i wyglądu swój typ zachowania, taką otoczkę w konkretnym kojarzącym mi się tylko z nim kolorze. Ale jeden z nich czasem się do mnie uśmiechał, a jednego dnia dał mi cukierki. Tak po prostu- bo akurat miał...

I to był dla mnie impuls, żeby się nim zauroczyć dziecięcym zauroczeniem. Wiedziałam już, że kochać i szanować można tylko prawdziwie dobrych ludzi. A on był dobry, bo widziałam to w jego spokojnych szczerych oczach i odczuwałam w jego zachowaniu.

Byłam wnikliwym obserwatorem.
I sumiennym.
Godzinami ich obserwowałam jak pracują, rozmawiają ze sobą i odpoczywają.
Każdy szczegół ich wyglądu i zachowania był ważny.
Śmieszne to może, ale zdrowe i sensowne.

Wiedziałam już, że jest dobry- i to wszystko.
Wyróżniłam go w swoim małym serduszku za to.
Proste i czyste myślenie i czucie dziecięce.
Dorosły człowiek więcej kalkuluje, nawet podejrzewa.
Więcej potrzebuje i wymaga od osoby, która go interesuje.
Dziecko patrzy prosto i oczekuje tylko podstawowych, najistotniejszych rzeczy: poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i dobroci.
Miłość- nosi w sobie!

Pamiętam, jak obserwowałam przez moje okno przyrodę: barwy nieba, kształty chmur, ptaki, drzewa, zwierzęta i... postacie, które krążyły czasem w pobliżu. Nie znałam tych ludzi. Nie umiałam jednak o nich powiedzieć nikomu. Chyba obawiałam się niezrozumienia i złej reakcji dorosłych.

Wychowywałam się bowiem do piątego roku życia bez stałego kontaktu z rówieśnikami. Świat dorosłych był dla mnie tak odległy, że nie śmiałam do niego wkraczać ze swoimi sprawami. Jak "dziwne" to były sprawy- widzę dopiero teraz... Obce osoby, które kręciły się czasem przed naszym kuchennym oknem- gdzie spędzałam jesienią i zimą bardzo dużo czasu - były to postacie... co najmniej z wyobraźni!

Najczęściej obserwowałam smutną ponurą Panią w czerni. Pamiętam, że jednego razu mnie bardzo przestraszyła - i pewnie dlatego ją zapamiętałam na tak długo... Widziałam ją jak szła z dala w kierunku mojego okna przez wielkie pole kończące się obok naszego domu. Doszła tak powoli do krańca zagonu ogrodzonego siatką i... przeniknęła przez nią jak duch! Kiedy zobaczyłam ją po drugiej stronie jak stała i patrzyła ponuro wprost na mnie, ogarnął mnie potworny strach. W tym samym momencie jej ciemna postać zniknęła.

Nigdy tego nie zapomniałam. Po latach, już jako matka dwójki dzieci, ujrzałam jej twarz we śnie. Wpatrywała się we mnie z bardzo bliska jasno niebieskimi lodowatymi oczami, z których biło zło!

Do dzisiaj nie mam pojęcia, kim była i czego ode mnie chciała. Ciągle pamiętam jej bladą twarz i wbite we mnie jej zimne oczy! Pamiętam ten dzień, kiedy zrozumiałam, że ona jest nierealna... Widywałam wtedy inne obce mi postacie, ale ta jedna była wyraźnie najsilniejsza, najwyraźniejsza i zdecydowanie zła.

Nawet teraz, po tylu latach jest to trudne do opowiedzenia i teraz też się boję o tym mówić - pomimo wszystko. Ale chcę - choć nie wiem, dlaczego.

Muszę?
Powinnam?
- Potrzebuję!

Pamiętam, że byłam nadwrażliwym dzieckiem i takąż nastolatką, a potem żeby jakoś przeżyć, musiałam się jakoś... znieczulić, stwardnieć, spróbować zobojętnieć.

Uodpornić się jakoś na zło, brutalność i okrutną bezwzględność otaczającego mnie Świata. Wydawało mi się to niemożliwe i niewykonalne wtedy...

Wszystkie jednak ziemskie istoty- począwszy od jednokomórkowej ameby, a skończywszy na prawie doskonałym człowieku - do osobistego pakietu genów dostały bonus: niezwykłą umiejętność dostosowywania się do środowiska. Jestem pewna, że niezbędną do przetrwania gatunku na naszej planecie pełnej okrutnych czasem niespodzianek...

Bez tego niezwykłego dodatku- nie dałabym rady funkcjonować w tym okrutnym świecie taka, jaka byłam w dzieciństwie: czysta, bardzo wrażliwa na krzywdę i uczciwa aż do krwi. Dla tego typu stworzeń nie ma tu miejsca. Przynajmniej ja takiego nie znam...

Tak więc życie ociosywało mnie bez znieczulenia z nadmiernej delikatności, wrażliwości i szczerości.

Każde cięcie jego skalpela bolało INTENSYWNIE I DŁUGO!

Pierwszy ból przeciął mi twarz, kiedy zrozumiałam, że moja mama nie patrzy tak jak ja i nie widzi tego co ja...

Potępia to stanowczo i piętnuje.
Wyśmiewa i wyszydza!

Prawie fizjologicznie czułam się jej częścią, więc zostałam odrzucona i wybrakowana...

Potem rówieśnicy okazali się inni niż ja- z innymi potrzebami w oczach, innymi kryteriami oceny otoczenia, silniejsi, głośniejsi i pewniejsi siebie. Też zeszłam im z drogi, jak i mamie. Ustąpiłam. Nikt nie chce zginąć stratowany brutalnie.
Ja wolałam... cichutko i z boku.

Kolejne cięcie przeszyło mi serce, gdy Miłość okazała się bardziej powierzchowna, niż ja ją czułam...
Bolało bardzo długo i intensywnie- aż do granic!

Ale cóż- życie trwa, więc... żyję.

Był jeszcze jeden brutalny i głęboki cios skalpela, gdy moje ideały okazały się bezzasadne, a wiara- ślepa... Nie potrafiłam zamknąć oczu, by tego nie widzieć.

Nie potrafiłam!

Ale ciągle jestem!

Żyję. Myślę, kocham, czuję.

Co jeszcze zabierze mi Skalpel? Czego mnie jeszcze pozbawi? Już niewiele mam - w porównaniu z tym, co miałam na początku mojej drogi...

Dlatego to co jeszcze mam jest dla mnie bardzo cenne. Celebruję każdą dobrą chwilę z Bliskimi, cieszę się każdym nowym rysunkiem czy tekstem, każdym kolejnym wschodem Słońca i Księżyca każdą nocą i każdym dniem. Każdym pozytywnym szczególikem rzeczywistości. Każdą kolejną dobrą chwilą i każdym spotkanym przyjaznym człowiekiem. :)

Artykuły - Kategorie

  • Kronika Wyjątkowych Momentów (7)

    Jest to zbiór moich wspomnień, które wpłynęły na mnie bardzo mocno i pozytywnie - zostawiając we mnie trwałe i wyraźne ślady człowieczej Potęgi...

  • Listy w jedną stronę (3)

    Kategoria ta jest autentyczną korespondencją z wyjątkowymi dla mnie Osobami. To wymiana myśli, wrażeń, refleksji i pytań...

  • Misja (6)

    W tej kategorii zawarłam artykuły z przesłaniem i wyznaniem wiary w rzeczy mocno dla mnie sensowne.

  • Moje Psalmy (7)

    Jest to zbiór wspomnień cudownych momentów mojego życia. Mówią same za siebie...

Nasze tabu

Maluję na Blejtramie wszystko to, co czuję w duszy i widzę obok siebie. Wszystko?

Niestety... nie. Przyłapałam się sama ostatnio na dziwnym odruchu, takim psychicznym schemacie, któremu się nieświadomie podporządkowałam...

Czytaj więcej: Nasze Tabu

Wiadomo

Od wieków wiadomo, że co niedziela trzeba pokazać się w kościele, by zostać w pełni zaakceptowanym przez Szanowny Ogół. Proste. Nieważne, czy idzie się tam z potrzeby serca, czy z przymusu- ważne, żeby być. Pokazać się i zaistnieć. Potwierdzić że jest się częścią społeczności. I potwierdzić swoją zależność od Nieba nie zaszkodzi.

Czytaj więcej: Wiadomo

Śmierć

Śmierć jest przypisana każdemu bez wyjątku. Jest oczywista i nieomijalna. Jednak:

Nie rozmawiamy o niej z dziećmi, bo... jeszcze za małe i nie zrozumieją jej istoty.
Nie rozmawiamy o niej z młodymi, bo... powinni teraz myśleć o życiu i na nim się skupić.
Nie rozmawiamy o niej ze starszymi... żeby nie sprawiać im przykrości przypomnieniem, że mają do niej już blisko.

Czytaj więcej: Śmierć

Oczami dziecka

Przyglądałeś się kiedy małemu dziecku?

Popatrz na takiego małego człowieka: wydaje się delikatny, bezbronny, głupiutki i nieporadny.

A jaki jest naprawdę - tak "od środka"?

Czytaj więcej: Oczami dziecka

Dotyk Przeszłości

Bywa tak, że kategorycznie pożegnana już bardzo dawno Przeszłość pojawia się nagle znikąd przed Twoimi oczami.

Nie wierzysz w Jej powrót... wahasz się... wątpisz...
Ona jednak dotyka Cię tak mocno i ciepło, że nie umiesz już dłużej się opierać - i przyjmujesz Ją!

Czytaj więcej: Dotyk Przeszłości

Zarzut cz2

A co by się musiało wydarzyć, żeby zatrzymać ten szalony "bieg na oślep"? - Coś wyjątkowo dobrego najlepiej... albo coś wyjątkowo złego najczęściej...

Czytaj więcej: Zarzut cz2

Endorfina niesprawności

Czy próbowałeś kiedyś przewalczyć jakąś swoją słabość czy niesprawność?

Tak tylko pytam...

Wiesz, czasem przeszkadza mi jakieś moje ograniczenie tak bardzo, że wkurzam się i wściekam jak pies. Miotam się, szarpię i czuję paskudnie bezradna.

Paskudne uczucie...

Radzę sobie z tym zależnie od stanu mojej duszy - czy psychiki jak ktoś woli.

- Czasem po wewnętrznej burzy i szarpaninie opadam z sił i tonę w bezradności. Pastwię się wtedy nad sobą okrutnie biadoląc nad własną słabością i ułomnościami. Tak bywa. Zapadam się wtedy najczęściej w czeluść zniechęcenia i pogrążam w mrokach beznadziei.

Czytaj więcej: Endorfina niesprawności

...Czasami

Czasami dzień jest tak jasny i promienny, że... nie ma po nim nocy!

Odkryłam to właśnie - tylko już nie wiem, czy to było... wczoraj, czy dziś... Tak pięknie zazębiły się granice, spłynęły jedna w drugą, że...nie ma już odrębności - jest całość... Piękne to...!!!!

Czytaj więcej: ...Czasami

Powiem Ci o koszykówce

Już mnie trochę znasz - już wiesz, co w sobie noszę... Teraz będzie Ci łatwiej słuchać dalszego ciągu mojej historii.

Wiesz już, w jaki sposób towarzyszyła mi w życiu muzyka i co do niego wniosła. Oddawałem jej moją duszę bez reszty i prowadziła mnie bezpiecznie przez wyboje i bezdroża...

A co z ciałem?...

Moje młodziutkie drobne ciało oddałem drugiej pasji: KOSZYKÓWCE!

Czytaj więcej: Powiem Ci o koszykówce

Załamanie czasu

Pamiętasz historię o stłuczonej szklance?

Ludzie się ciągle spieszą. Każdy musi gdzieś zdążyć, gdzieś biegnie...

Twoja zewnętrzność - fizyczność jest za szybka w stosunku do wewnętrzności - myśli.

Czytaj więcej: Załamanie czasu

Panta rhei

Starzy ludzie u nas mówią, że " nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki".

A ja - właśnie weszłam.

Sprawdzę sobie sama - dlaczego nie należy wchodzić do znanego już nurtu.

Cokolwiek będzie potem - zyskam nowe doświadczenie, a to zawsze bardzo cenne. Bezcenne.

Czytaj więcej: Panta rhei

Koniunkcje czyli chwile szczęścia...

Spójrzmy na mapę najbliższych nam planet: krążą wokół Słońca po elipsach.

Wyobraźmy sobie ten ruch.

Każda krąży po innej orbicie, w innej odległości od centrum i w innym tempie. Dziesiątkami i setkami lat tak wirują, aż przychodzi moment niezwykłego układu planet. Tak wyjątkowy i idealny, że chciałoby się zatrzymać czas, by nasycić się nim i nacieszyć. Takie niezwykłe są ułożenia planet w momencie koniunkcji- kiedy kilka ciał niebieskich układa się na jednej linii i przez pewien krótki czas chowają się nawzajem w swoim wspólnym cieniu.

Czytaj więcej: Koniunkcje czyli chwile szczęścia...

Wiadro z farbą

Chciałabym usłyszeć, jakimi przymiotnikami określilibyście swoje życie.

Najchętniej posłuchałabym, że jest udane, szczęśliwe, szalone i spełnione. Nie ma się jednak co oszukiwać; najprawdopodobniej byłyby to słowa: trudne, ciężkie, podłe i niesprawiedliwe. Najczęściej życie jest właśnie trudne i "pod górkę".

Czytaj więcej: Wiadro z farbą

Powiem Ci o informatyce

Ja byłem dzieckiem z Matrixem w mózgu: jak nie byłem na boisku, to pisałem programy informatyczne. Wciągało mnie to bez reszty. Nie przestawałem łapczywie chłonąć wiedzy informatycznej i wchłaniałem ją bardzo szybko i łatwo.

Czytaj więcej: Powiem Ci o informatyce

Zajączek

Na skraju łączki w małej ciepłej Norce mieszkał Zajączek.
Bardzo lubił swój przytulny domek. Było mu tu wygodnie i bezpiecznie.
Miejsca było tu akurat w sam raz dla niego: nie za dużo i nie za mało.
Tak właśnie w sam raz dla Zajączka i jego Szczęścia, które zawsze nosił w sobie.

Czytaj więcej: Zajączek

Akrofobia

Akrofobia - lęk wysokości.

Uwielbiam oglądać piękno krajobrazu. Przyroda potrafi być powalająco piękna! Dla mnie krajobraz, to specyficzny żywioł: naturalne, ukształtowane przez potęgę wody, powietrza i ziemi, przez prawa fizyki, chemii i Bóg wie czego jeszcze... kształty i barwy.

Mimo tego szczerego zachwytu, bywają takie sytuacje, że uciekam od tych obrazów: kiedy widzę je z wysoka. Zachwyt zamienia się wtedy w strach dużego kalibru.

Czytaj więcej: Akrofobia

Dotyk Przeszłości

Bywa tak, że kategorycznie pożegnana już bardzo dawno Przeszłość pojawia się nagle znikąd przed Twoimi oczami.

Nie wierzysz w Jej powrót... wahasz się... wątpisz...
Ona jednak dotyka Cię tak mocno i ciepło, że nie umiesz już dłużej się opierać - i przyjmujesz Ją!

Czytaj więcej: Dotyk Przeszłości

Szczęście

Szczęście...
Pięknie wygląda nawet jako napisany na kartce wyraz. Niesamowicie brzmi, wypowiedziany ze szczerością zaangażowaniem, cudownie niepokojąco szeleści złotymi i czerwonymi błyskami fajerwerków. Drży najdelikatniejszą wibracją zwiastującą potęgę kosmosu MIŁOŚĆ!

Przyszło mi dzisiaj spojrzeć Szczęściu prosto w oczy i świętym gestem oprawić go w złote ramy.

Czytaj więcej: Szczęście

Wiadomo

Od wieków wiadomo, że co niedziela trzeba pokazać się w kościele, by zostać w pełni zaakceptowanym przez Szanowny Ogół. Proste. Nieważne, czy idzie się tam z potrzeby serca, czy z przymusu- ważne, żeby być. Pokazać się i zaistnieć. Potwierdzić że jest się częścią społeczności. I potwierdzić swoją zależność od Nieba nie zaszkodzi.

Czytaj więcej: Wiadomo

Wiola czyli Siła Miłości

Miała 23 lata, kiedy dowiedziała się, że nasilające się zaburzenia równowagi, to początek SM. Akurat skończyła studia i podjęła swoją pierwsza pracę.

Wreszcie poczuła się samodzielna - dojeżdżała własnym samochodem do wojewódzkiego miasta, gdzie miała satysfakcjonującą pracę w świeżo wyuczonym zawodzie.

Czytaj więcej: Wiola czyli Siła Miłości