Oczami dziecka
Przyglądałeś się kiedy małemu dziecku?
Popatrz na takiego małego człowieka: wydaje się delikatny, bezbronny, głupiutki i nieporadny.
A jaki jest naprawdę - tak "od środka"?
- Na pewno dobrze wie czego chce i potrzebuje: tylko tych najistotniejszych rzeczy.
No tak: potrzebuje pożywienia, poczucia bezpieczeństwa i higieny ciałka.
Potrafi się też tego bardzo czytelnie domagać. Typowa reakcja malucha to płacz lub śmiech; strach lub zadowolenie.
Potrafi też wyciągać wnioski ze swoich doświadczeń.
Zdrowe, logiczne wnioski.
Boli - nie sięga tam więcej.
Razi - zamyka oczy.
Za głośno - zatyka uszy i chowa głowę w ramionka.
Co ciekawe i ważne - nie utrwala uraz! Zabierzesz mu zabawkę to popłacze, ale za chwilkę się z powrotem z tobą bawi. Szybko zapomina, choć potrafi przecież pamiętać złe doświadczenia...
Pisałam już w tekście ...Promyk, że uwielbiam i szanuję dziecięcy sposób postrzegania świata i siebie samego. Autentyczny i spontaniczny. Prosty i czytelny. Szczery do granic możliwości.
Jak myślisz?
- W którym momencie życia kończy się dziecięca autentyczność?
- I dlaczego?!!!
- Kiedy i kto wszczepił człowiekowi cechę kalkulacji, przebiegłości i fałszu?
- Czemu to służy?
Do czego prowadzi - łatwo zauważyć na każdym kroku...
Takie tam luźne przemyślenia dzisiaj kładę na Błękit.
Dlaczego akurat takie? - Bo są momenty w życiu, że mam najserdeczniej dosyć tych przejawów "dorosłości" w najbliższym otoczeniu...!
Przybijają, obezwładniają i poniewierają człowiekiem jak odpadkiem jakimś cywilizacyjnym. Gnoją i bezczeszczą każdą jego chwilę.
Najistotniejsze w tym przekazie jest to, że: żeby z tym walczyć - trzeba od nowa stać się dzieckiem. Dzieckiem - w dżungli życia...
To znaczy że pomimo wszystko nadal będę uczciwą, prawdziwą i szczerą - choć wymaga to cholernie dużo odwagi, desperacji i samozaparcia.
To jest samotna walka. Walka o Prawdę - i o siebie!
Walka dziecka w dżungli życia...