Pomiędzy Jezusem a Darwinem.
Głupi tytuł? pomyślmy...
Pan Jezus głosił i pokazywał, że treścią, drogą i celem ludzkiego życia powinna być szeroko rozumiana Miłość. Miłość, czyli głęboki Szacunek do wszelkich form życia z człowiekiem na czele. Przepiękna idea, szlachetna i wzniosła. Świat oparty na Miłości i Szacunku do siebie nawzajem - to legendarne Niebo! Szczyt rozwoju cywilizacyjnego i moralnego - przynajmniej wg moich skromnych wyobrażeń...
W takiej Rzeczywistości nie ma miejsca na nieszczęście i cierpienie, na smutek i beznadzieję, bo jednostka jest nierozerwalną częścią ogółu, więc każdy problem jednostki zostaje rozwiązany niejako automatycznie przez Otoczenie- ludzi, którzy są obok i nie pozwolą na nieszczęście i niepowodzenie.
Jeśliby ludzki gatunek kierował się nauką Jezusa- nasze społeczeństwo byłoby Rajem
Dobrze. Teraz przyjrzyjmy się dla odmiany, jak działa...stado zwierząt- podstawowa komórka darwinowskiego świata.
Przypomnijmy sobie obraz stada antylop z przyrodniczego filmu: Stado tworzy zwartą całość, jedność. Jest jakby jednym organizmem. Ma głowę- taki mózg organizmu, na który składa się przywódca stada wraz z najsilniejszymi osobnikami trzymającymi się tuż za nim. Ciałem jest ogół stada, a ogonem - najsłabsze sztuki, taka słabizna organizmu.
Praktycznie jakby tak popatrzeć trzeźwo i realnie, to każda ludzka społeczność też stara się działać, jak jeden organizm mając jakiś wspólny cel. Zawsze ma też przywódcę, który wyznacza i utrzymuje kierunek przemieszczania się- CEL. Ma ciało, czyli ogół społeczeństwa- takie tworzywo, treść. I ma ogon- słabe miejsce które potrzebuje ochrony. Są nim najsłabsze lub chore jednostki w grupie.
I teraz bardzo istotne pytanie: jaką cenę płaci się za "bycie w stadzie"?
Ano taką najczęściej, że musisz ślepo biec za najsilniejszym w Stadzie w takim kierunku i tempie, jakie on narzuci. Inaczej cię stratują. Potraktują jak obcego - jak wroga. Takie zasady, takie prawo. "Nie ma zmiłuj".
Wiem - z ludźmi jest inaczej: ludzie są "sapiens"- myślą, czują i są inteligentni. I duszę mają nieśmiertelną. Przy zwierzętach- są bogami..
Mogą dzięki temu pozwolić sobie na luksus myślenia i działania indywidualnego. Potrafią myśleć i działać po swojemu, według własnych osobistych zasad i schematów. Każdy człowiek ma swój własny światopogląd, osąd świata, wyciąga własne wnioski, kieruje się swoim własnym gustem...
Każdy może kierować się własnym rozsądkiem i intuicją, niezależnie od reszty świata. I działać może " na własną rękę", po swojemu- we własnym tempie i kierunku.
Jest tylko jeden problem pomiędzy tymi wielkimi możliwościami gatunku "sapiens"- pozostałość po dzikich przodkach: jedna wspólna zasada działająca zarówno w stadzie zwierząt, jak i w ludzkiej społeczności:
JAK WYCHYLISZ SIĘ Z SZEREGU - STRATUJĄ CIĘ JAK WROGA!
ZGINIESZ POD KOPYTAMI WŁASNEGO STADA NIECHYBNIE...
Mylę się?
Nie sądzę...
Ludzkie "stado" też nie toleruje solistów i indywidualistów. Jak wychodzisz za szereg lub wyróżniasz się z tłumu potępią cię ślepo i niechybnie. Masz to- jak w banku! Rzadko kto zastanowi się nad tym, jakie miałeś motywy i czy może miałeś choć trochę racji... Pójdziesz "pod kopyta" tylko dlatego, że jesteś inny i odstajesz od reszty.
Tylko dlatego!...
Nawet jak ktoś myśli i czuje tak jak ty, to nie odważy się przeciwstawić Ogółowi, bo podzieli los potępionego. Tak... Na ustach mamy piękną ideę Miłości i dobroci, a ręce działają według surowych ślepych zwierzęcych zasad.
Jak się w tym odnaleźć? Jak się określić?
Każdy człowiek jest inny: ma inny gust, inną wrażliwość, inne potrzeby, poglądy, cele w życiu, predyspozycje itp. Ludzka społeczność odrzuca jednak konsekwentnie i stanowczo indywidualistów- nie rozumie i nie chce rozumieć. Potępia, piętnuje i niszczy! cdn.