W cieniu śmierci
Czym niej mam siły w sobie, tym wyraźniej odczuwam przejawy życia -obok mnie. Jak konający, który z każdym kolejnym momentem bardziej docenia to, co właśnie traci...
Zaczyna się kwiecień, więc jakby nie patrzeć - wiosna. Życie wciska się w każdy zakamarek i odbija we wszystkim, na co spojrzysz.
Wystarczy spuścić wzrok: życie przedostaje się przez cywilizacyjną skorupę brudu w kierunku Słońca, wbrew grawitacji...
Na wysokości oczu wybucha w każdej pozornie suchej gałązce. Po prostu JEST!
Coś dokładnie odwrotnego dzieje się w człowieku, kiedy jego psychika nie radzi sobie z wypełniającymi go emocjami. Gdy się załamie i "pikuje w dół"- czasem bezwładnie, a czasem...z rozpędem. Wszystko, co istnieje - nabiera czarnych barw. Staje się wrogie i agresywne.
Zapach zamiast sprawiać przyjemność - męczy. Kolory znikają. Światło gaśnie. Nawet bliski człowiek - już nie jest bliski, bo cię nie rozumie. Tak bardzo cię nie rozumie, aż to boli fizycznie! Twoje ciało jest umęczone: słabe, bolesne i niesprawne. Nie możesz już na nie liczyć - "nie działa..!"
Czujesz się przybity pod każdym możliwym względem. Nie widzisz wokół siebie nic pozytywnego, dobrego. Nic. Wszystko cię męczy i dobija. Jesteś oderwany od własnego życia, ale śmierć też cię nie chce. Cierpienie jest tak intensywne, że czas się zatrzymuje, a ty z całych swoich sił starasz się uwierzyć, że to...tylko straszny sen, który za chwilę minie.
Mówiąc dobitnie: czujesz się wypluty przez świat, którego dotąd byłeś istotną częścią. Odrzucony. Niepotrzebny. Wybrakowany i zużyty. W takim stanie potrzebujesz już tylko niebytu, nieczucia i ulgi. Nie masz jednak dostępu do tego. Życie cię nie chce - śmierć też...!!! Ten rodzaj samotności jest najgorszy. Najgorszy!
Równie dramatyczne jest to, że wiele osób zna dobrze ten rodzaj cierpienia i się go wstydzi. Nie mówi o nim i nie szuka pomocy. Wypiera go ze swojej świadomości. Zamyka na niego oczy. Nie chce się z nim zmierzyć. Obwinia siebie.
Depresja jest ciągle tematem tabu. Dzięki temu - nabiera jeszcze sił i znaczenia. Staje się nieuchwytna i przez to niezniszczalna. Bezkarnie niszczy pozostawiając po sobie ruiny, których nikt nawet nie chce zauważyć...
Strach nawet zapytać: co dalej?...!!!
A może warto zapytać?
Na pewno warto też odpowiedzieć temu cichemu zabójcy naszych czasów stanowczo i głośno: nie pozwalam!
Trzeba ją koniecznie określić, wyodrębnić i naświetlić. Niech stanie się wyraźna, a jej cel czytelny. Celem jej jest zniszczenie. Sięgnijmy więc po podstawowe informacje o depresji.
Warto zrozumieć, że jest bardzo rozpowszechniona, tylko skutecznie maskowana. Ona jest wszędzie: dotyka bardzo bardzo wielu ludzi w naszym otoczeniu i wyklucza ich z życia- za życia. Piętnuje i niszczy.
Tymczasem medycyna jest w stanie z nią sobie poradzić. Leki nowej generacji odpowiednio dobrane pozwalają ludziom cierpiącym na depresję funkcjonować normalnie. Wystarczy tylko świadomość.
Świadomość - a nie milczenie i omijanie problemu...!