Spójrz cz 3
Dziś zapraszam w Środek Życia: proponuję wspólne wejście w świat widziany oczyma osoby niepełnosprawnej - mniej sprawnej - „sprawnej inaczej" źle się kojarzy, ale to najwłaściwsze jednak określenie... Wchodzisz, patrzysz, widzisz: postać, postawę ciała i najważniejsze: oczy. Jeśli jesteś otwarty i życzliwie nastawiony, to one powiedzą Ci wszystko...
Wszystko, co chcesz wiedzieć, dostaniesz w jednym ciepłym otwartym na Ciebie spojrzeniu. Jeśli będziesz spięty, wystraszony, sztuczny - wracaj do domu lub usiądź i patrz z boku...Zobaczysz, jak szybko zrozumiesz...
Osoba dotknięta jakimikolwiek ograniczeniami rozwija te cechy i umiejętności, których te ograniczenia nie dotykają. Przykład: Jeżeli bardzo słabo słyszysz, to uważniej musisz obserwować. Zdrowy, prosty odruch. Uważniej obserwujesz - widzisz więcej niż ktoś, kto robi to powierzchownie. Proste. I tak dowiesz się tego, co chcesz i potrzebujesz wiedzieć - tylko inną drogą do tego dojdziesz po prostu.
Czyli nie jesteś niepełnosprawny, tylko sprawny inaczej trochę, bo zamiast używać słuchu, używasz innego zmysłu w taki sposób, że zaspokaja to Twoją potrzebę poznania.Tak to działa.
Inny, jaskrawszy przykład: Bardzo znana współcześnie postać ze świata nauki, Stephen Howking, brytyjski astrofizyk, kosmolog, fizyk teoretyk - otwarty, genialny umysł zamknięty w nieruchomym, cierpiącym,a zanikającym powoli ciele. Nie jest w stanie ruszyć nawet palcem, a tyle osiągnął za pomocą samego umysłu!!! Nazwać go niepełnosprawnym, czy sprawnym inaczej - co właściwsze? Jak o nim myśleć? Jak o bezradnym, umierającym kalece, czy raczej o tętniącym niesamowitą energią i wiedzą umyśle, który nie boi się żadnych wyzwań, a za pomocą logicznego myślenia łamie stare zasady i śmiało wyciąga ręce ,by wyrwać światu coraz to nowe i cenniejsze tajemnice...?
Więc: niepełnosprawny?...nad sprawny? A może po prostu sprawny tylko nieco inaczej niż głosi stereotyp?
Spotkałam w swoim życiu wielu ludzi, którzy mieli wszystko: stabilność finansową, udaną rodzinę, zdrowie, przyjaciół... i nie byli szczęśliwi. Ciągle widzieli przed sobą coś, czego jeszcze potrzebują do szczęścia. Ciągle potrzebowali czegoś więcej i więcej...
Przebywałam z niepełnosprawnymi dziećmi, które często miały niewiele: tylko kilka sprawnych organów w ciałku, rozbitą rodzinę, niewielu znajomych, żadnych przyjaciół i...dożywotni wyrok życia na marginesie...
Ale jak te dzieciaki potrafią się cieszyć każdą dobrą chwilką bez cierpienia, każdą osobą, która przez chwilę posiedzi przy nich, każdym kęsem pokarmu i wszystkim, co widzi za oknem!!!
Naprawdę warto przełamać niewidoczną barierę, przedrzeć się choć na trochę do ich świata, by popatrzeć, jak te niepozorne cudowne osóbki celebrują każdy moment swojego kruchego życia, brutalnie naznaczonego niczym nie zasłużonym cierpieniem...!
Mają w sobie ogromne pokłady opiekuńczości, empatii i życzliwości. Wykazują szczególną dojrzałość psychiczną, specyficzny ogląd świata od tej istotniejszej, prawdziwszej strony, choć są często naiwne, infantylne i bywają bardzo specyficzne pod wieloma względami.
Jakkolwiek to zabrzmi i zostanie przyjęte – ja stwierdzam fakt: świat, który teraz przybliżyłam jest bardziej przyjazny, ciepły, stabilny i sensowny, niż rzeczywistość, którą sami sobie tworzymy na co dzień...
Podziękowania Chrisowi Bazanowi za wykorzystanie muzyki.