Powiem Ci o informatyce
Ja byłem dzieckiem z Matrixem w mózgu: jak nie byłem na boisku, to pisałem programy informatyczne. Wciągało mnie to bez reszty. Nie przestawałem łapczywie chłonąć wiedzy informatycznej i wchłaniałem ją bardzo szybko i łatwo.
Choć dostawałem dobre oceny, to ciągle miałem kłopoty z informatykami. Poniżali mnie i „ ścigali”, bo nie wierzyli mi, że pisałem sam programy komputerowe. Byli pewni, że ich oszukuję. Dziś wiem, że to była wiedza z poziomu studiów... Miałem tak dużo do powiedzenia! Jako piętnastolatek napisałem program, który rejestruje ludzi – założyłem bazę danych użytkowników. Dziś nie pamiętam, jak do tego doszedłem, ale zrobiłem to sam!
W nikim nie miałem wsparcia w tej dziedzinie, bo nikt z mojego otoczenia nie znał się na tym, czym się zajmowałem. Do tej pory tak zostało i tak jest. Przez to właśnie mam tak mało ludzi koło siebie...
Ja bardzo lubię ludzi, tylko nienawidzę się wywyższać. Moja „przeklęta” informatyka mnie wywyższa, jak chcę o niej z nimi rozmawiać! Nie jestem w stanie rozmawiając z kimś, myśleć o tym, jak słowa z dziedziny informatyki przetłumaczyć na potoczny język. Dlatego nie mogę z nikim prowadzić rozmów w tym temacie. Już się do tego przyzwyczaiłem i nawet nie próbuję.
Nawet ze swoją ukochaną Kobietą nie chcę rozmawiać o informatyce. Czuję się głupio mówiąc o czymś, o czym Ona nie ma pojęcia, choć jest wykształconą i bardzo inteligentną osobą. Nie znam człowieka, z którym bym mógł porozmawiać o informatyce na tym samym poziomie. Nie chcę na siłę szukać takich osób, z którymi mógłbym rozmawiać. Wiem, że trzeba dużo czasu poświęcić, żeby znaleźć taką osobę, a jeszcze więcej, żeby jej zaufać. Ja nie chcę już wierzyć w ludzi, bo się bardzo zawiodłem i ciągle zawodzę na nich.
Jak wejdę na grę, to od razu znajduje się kilka osób, które chcą ode mnie pomocy w postaci wskazówek i tłumaczenia zawiłości. Kiedy gra dopiero się rodziła, w 1, 2 i 3 sezonie wchłonąłem bardzo dużo wiedzy. Jeżeli mnie się to udało, to nie widziałem powodu, żebym nie miał się tym podzielić z innymi.
Otworzyłem Społeczność dla początkujących w tej grze i odpowiadałem ludziom na pytania, jak ktoś potrzebował moich podpowiedzi. Ludzie byli zadowoleni. Cieszyli się i doceniali mnie przez dwa tygodnie, a potem zaczęli bezceremonialnie wykorzystywać. Wtedy zamknąłem tą Społeczność i wyłączyłem się z niej...
Ludzie zareagowali bardzo intensywnie: dzwonili do mnie bez przerwy pytając dlaczego to zrobiłem. Ja pomagałem bezinteresownie i chętnie każdemu, kto tego potrzebował i nagle to się skończyło.
- Postanowiłem wyłączyć Was, bo wykorzystywaliście mnie ograniczając w tym, co chciałem robić. Kiedy przestałem pomagać innym i skupiłem się na tylko na swoich potrzebach- pobiłem w grze rekord Europy... Wymowne, prawda?
Przełożysz sobie to na prawdziwe życie – i tak samo się dzieje. Ktoś do mnie przyjdzie, bo ma problem,
który ja umiem rozwiązać.
Mówię mu:
- Dobrze, przyjdź to rozwiążemy razem Twój problem. Przychodzi koleś, załatwia swoją sprawę i idzie sobie. To
koniec kontaktu z nim, aż do następnej jego „ potrzeby”. Już dla niego nie
istnieję...
Ludzie nie widzą we mnie wtedy drugiego człowieka, tylko antidotum na ich potrzeby.