Wigilijny sen

Obudziłam się wcześnie. Zbyt wcześnie, by wyjść od razu z łóżka... Zamknęłam więc z powrotem oczy i zaczęłam marzyć.

Wyobraziłam sobie, że jestem znów małą ufną dziewczynką, dla której świat jest prosty, otwarty i przyjazny - jak dobry tatuś. Nie muszę się niczego obawiać, przed niczym zabezpieczać i od niczego uciekać. Świat jest mój i dla mnie. Tak...

Niebo nade mną jest niebiesiutkie jak ta kredka co leżała na dnie szuflady. Na tym słodkim błękicie wiszą białe chmurki wypełnione po brzegi blaskiem słońca. Jaśnieją tym blaskiem i radością, którą pulsuje wszystko wokoło: drzewa, domy, ulice i... ludzie. Radością życia - po prostu! Tak naturalnie, swobodnie i beztrosko mój świat oddycha Radością...

Schodzę powoli ze schodów. Pierwszy haust mroźnego powietrza jest dusząco ostry, ale smakuje niesamowicie. Lubię to zimowe oddychanie: rześkie powietrze ożywia i wypełnia mnie dziwną energią. Bardzo pragnę życia i tego nowego dnia, który właśnie się obudził. Mam apetyt na wszystko, co mi przyniesie. Na wszystko! Z ciekawością i niecierpliwie czekam na każdą następną chwilę. Czuję taki przyjemny niepokój, który nie pozwala mi zostać na miejscu.

Niesie mnie:
przed siebie,
na przełaj,
do przodu...

Ale jest pięknie! Świeży śnieg pokrył wszystko. Blask słońca przegląda się teraz w jego błyszczącym tysiącami brylantów puchu! Wrażenie, które wywołuje - przenika mnie całą na wskroś! Bajeczne połączenie miękkości i delikatności - z ostrym blaskiem... Pobudza i jednocześnie łagodzi - jak mamusia, która budzi cię rano skutecznie ale najpiękniej jak to możliwe... Szron dokończył dzieła - wyrzeźbił każdy detal, najmniejszy nawet wykrętas i podkreślił wyraźnie. Jak artysta.

Jest idealnie.

Czuję wypełniające mnie Życie.
Czuję, jak mocno pulsuje w moim ciele mnie krew, a dusza rwie się do czegoś, czego jeszcze nie rozumie - ale tego najmocniej pragnie.

Idę przed siebie. Jest cicho. Cudownie cicho... Stawiam stopy na dziewiczo czystym jaśniejącym śniegu. Moje kroki chrzęszczą głośno, jakby były najistotniejszą częścią otaczającej mnie Reczywistości. Jestem jej sednem. Wszystko co widzę - jest dla mnie. Czuję to mocno - mam świat dla siebie, a całe życie u stóp. Każdy kolejny krok przybliża mnie do tego, co już czuję , a jeszcze nie rozumiem...

Patrzę w twarze napotkanych po drodze ludzi. Znam ich dobrze. Uśmiechają się do mnie z taką samą radością, którą ja mam głęboko w sobie. Wiem, że czują tak jak ja. Jestem wśród swoich: bezpieczna, swobodna i wolna jak wiatr, co biegnie tam, gdzie go woła jego własny zew...

Mogłabym tak iść w nieskończoność. Cudownie jest...

Teraz idę przez zimowy sad. Pokryte grubym szronem konary drzew wypełniają przestrzeń tysiącem gestów. Mówią do mnie. Rozumiem je. Opowiadają mi swoją historię.

Sad nagle urywa się i przemienia w stromą płaszczyznę zaśnieżonego pola. W dole, pomiędzy małymi drzewkami młodego zagajnika uwija się znajoma postać. Wiedziałam! Jest tutaj! Teraz biegnę już z górki do naszego zagajnika z iglakami. Nogi nie są w stanie zwolnić biegu - grawitacja... a może nie tylko? Tak. Kocham go całą sobą. Mój poczciwy i niesamowity Tato...

- A co ty tu robisz, "Odrostku"? Czemu nie pomagasz mamie?
- Przestań, Tato... Którą wybrałeś? Pokaż ...
- Nie darzy mi się to ścinanie dzisiaj...

Podchodząc bliżej zauważyłam czerwień na śniegu.

-Co się stało, pokaż! Czuję, jak krew uderza mi do głowy. Owinięty mocno zakrwawioną chusteczką palec wygląda strasznie...
- Oj, Tato! Znowu?...Ty to masz pecha...

Bardzo?

-Do wesela się zagoi - odpowiedział mi z lekceważącym problem uśmiechem. Zawsze tak mówił, jak coś Mu się stało.
-Chodźmy już do domu. Pomogę Ci.
- poprosiłam.

-Czekaj. Popatrz, jak tu teraz ładnie. Rośnie nam młody las, co? Będzie tu fajnie na parę lat... Zobaczysz. Uśmiechnęłam się do niego.Wszystko co robi - robi z myślą o przyszłości. Taki już jest. Boże, jak ja go kocham...Nie umiem Mu tego powiedzieć, ale mam nadzieję, że on to wie... Przytulił mnie mocno i całując w czubek głowy szepnął:
-Piękny dziś dzień... Chce się żyć!
Kupiłem nowe światełka. I...jeszcze coś...Ale "o tym potem"...

I uśmiechnął się tym swoim uśmiechem od którego topi się lodowiec arktyczny... Każda chwila z Nim jest magiczna. Nie wiem, jak on to robi- ale zawsze tak jest. Zawsze.

Biorę Go pod rękę i wtulam się w Jego ramię. Idziemy tak powoli: Tato z choinką pod pachą z jednej strony, a ze mną przyklejoną do niego -z drugiej. Moja Kochana Opoka...Bez Niego nie zniosłabym ciągłych upokorzeń i pogardy mamy. Jezu, jak to straszliwie boli!...

- Jak jest?- pyta konspiracyjnie.
- Mama...wiesz. Nie da się...Nie mogę.
-Dasz radę. Ona cię kocha, "Odrostku", tylko taka już jest...wiesz.
Musicie jakoś ze sobą żyć...
-Tato...ja nie mogę tak. Nie daję już rady, naprawdę.
-Przecież jestem. Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Pochwaliła cię przecież za ciastka...No...

I znowu ten uśmiech. I te roziskrzone szczęśliwe brązowe Jego oczy z jedną iskierką smutku, które zawsze widzę, kiedy mi źle i smutno... Zrobię dla nich wszystko! Nawet wmówię sobie, że mama mnie kocha, choć tak strasznie boleśnie czuję - że nie... Tato potrzebuje wierzyć, że jest dobrze. To dla Niego bardzo ważne...Bardzo.

-Jutro Wigilia, mój mały "Odrostku". Kolejna Wigilia...- zamyśla się. Po chwili zaczyna cicho nucić swoją ukochaną kolędę:

Do szopy hej pasterze
Do szopy wszyscy wraz
Syn Boży w żłobie leży
Więc spieszmy,póki czas

Teraz już pełnym głosem, z wyraźną przyjemnością śpiewa patrząc na mnie:

Śpiewajcie Aniołowie
Pasterze grajcież Mu
Kłaniajcie się Królowie
Nie budźcie Go ze snu

Chcę zaśpiewać dalej razem z Nim, ale...zniknął mi...Zniknął!

Otwieram oczy.

W uszach dźwięczy mi jeszcze Jego mocny głos... Czuję jeszcze Jego zapach... Mój policzek jest jeszcze ciepły od Jego ramienia... W dłoni mam Jego dłoń. Ciągle ją czuję!

...Nie budźcie Go ze snu...- zabrzmiało mi jeszcze w głowie.

Tak Tato - jutro Wigilia... Już trzydziesta Wigilia bez Ciebie - co ja mówię! Jak: "bez Ciebie"? Czuję przecież Twoje ciepło, glos, zapach ...i miłość! Tak mocno to wszystko czuję w sobie! To wszystko jest prawdziwe, realne, żywe!

Już wiem - teraz już dobrze wiem, że przez cały ten czas byłeś blisko. Nie było świąt bez Ciebie...Nie było!

Zawsze będziesz blisko mnie.

Nie może być inaczej.

Spojrzałam w okno - jest piękny, słoneczny zimowy dzień. Słońce ciągle przegląda się w świeżym śniegu. Jutro kolejna Wigilia...I imieniny Taty. Tym razem nie będę na pewno płakać! Ciągle brzmi we mnie Jego głos:

"...nie budźcie Go ze snu."

Wiem, że jest ze mną. Mocno to czuję.

Dziękuję, Tato...

Artykuły - Kategorie

  • Kronika Wyjątkowych Momentów (7)

    Jest to zbiór moich wspomnień, które wpłynęły na mnie bardzo mocno i pozytywnie - zostawiając we mnie trwałe i wyraźne ślady człowieczej Potęgi...

  • Listy w jedną stronę (3)

    Kategoria ta jest autentyczną korespondencją z wyjątkowymi dla mnie Osobami. To wymiana myśli, wrażeń, refleksji i pytań...

  • Misja (6)

    W tej kategorii zawarłam artykuły z przesłaniem i wyznaniem wiary w rzeczy mocno dla mnie sensowne.

  • Moje Psalmy (7)

    Jest to zbiór wspomnień cudownych momentów mojego życia. Mówią same za siebie...

Powiem Ci o muzyce

Chcę Ci opowiedzieć coś bardzo osobistego, mojego. Kawał siebie chcę dać. Przyszedł czas, by to zrobić TU i TERAZ.

Czytaj więcej: Powiem Ci o muzyce

Czasem płynę

Wyszłam wcześnie rano na brzeg rzeki.

Idę boso po kamienistej plaży. Każdy krok boli. Są stąpnięcia stopy bolesne nie do wytrzymania. Jednak wiem że chcę dojść nad wodę i idę pomimo bólu...

Są momenty, że wydaje mi się to bezsensowne.

Czytaj więcej: Czasem płynę

Zapłata...

I stało się.

Przyszedł czas, że choć w głowie mam kłębowisko myśli - nie jestem w stanie nic napisać. Tyle miałam tematów do napisania jeszcze kilka dni temu!

Mówiłam ci, że póki żyję, nigdy nie braknie mi tematów i chęci... że kocham pisać, rysować, żyć! Pamiętasz?

Czytaj więcej: Zapłata

Śmierć cz3

Mój Tato urodził się dwa miesiące po zakończeniu wojny- 21 lipca 1945 roku.

W powojennych wiejskich realiach Jego dzieciństwo upłynęło w skrajnej biedzie i solidnie "pod górkę", a młodość miał wypełnioną wyrzeczeniami i ciężką pracą przede wszystkim.Wiem, że Jego młode życie było często smutne, naznaczone samotnością, niezrozumieniem i zagubieniem...

Czytaj więcej: Śmierć cz3

Bóg jest facetem...cz1

Powszechnie i odwiecznie wiadomo, że we wszystkich religiach naszego świata Bóg jest istotą teoretycznie bezpłciową. Praktycznie jednak myśli, czuje i działa według męskiego wzorca. Jak facet, mężczyzna - Ojciec. Jest dobry - ale zasadniczy, miłosierny- ale sprawiedliwy, kochający- ale silny...

Wizualnie wyobrażamy Go sobie jako dobrodusznego starszego mężczyznę z długą siwą brodą. Nikt tego raczej nie koryguje ani nie podnosi w wątpliwość.

Czytaj więcej: Bóg jest facetem...cz1

Zarzut cz2

A co by się musiało wydarzyć, żeby zatrzymać ten szalony "bieg na oślep"? - Coś wyjątkowo dobrego najlepiej... albo coś wyjątkowo złego najczęściej...

Czytaj więcej: Zarzut cz2

Powiem ci o życiu

Już trzeci sezon mojej gry zaczynam sam. Nie chcę tego robić w społeczności, bo to zawsze ma charakter i atmosferę wyścigu szczurów, niestety...! A ja nie toleruję takich sytuacji. Zawsze reaguję wtedy aspołecznie.

Ja bardzo lubię rozmawiać z ludźmi i jestem na nich maksymalnie otwarty. Rozmowa ma jednak dla mnie tylko wtedy sens, kiedy obie strony mają coś do powiedzenia. Jak ktoś chce tylko słuchać, to już nie jest rozmowa, tylko coś zupełnie innego. To monolog.

Czytaj więcej: Powiem Ci o życiu

Pieniądze szczęścia nie dają... cz 2/2

- Dobrze. PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ. Idzie jakoś żyć bez nich...
A co daje szczęście? No co jest bardziej kluczowe od pieniędzy? No co?...

- No... Dla mnie najważniejsze jest to, co we mnie w środku - w najgłębszej warstwie MNIE : mocne poczucie własnej wartości, ważności... ceny? Taka pewność, że wszystko co czuję i myślę jest równie ważne jak to, co czują i myślą inni. I że jest cenne, wartościowe i ...takie moje. Tylko moje. Wyłącznie...moje. Nienaruszalne i nietykalne.

Czytaj więcej: Pieniądze szczęścia nie dają... cz 2/2

Tajemnica szczęścia.

Każdy z nas widzi swoje szczęście i własne spełnienie inaczej. Po swojemu. Gdzie indziej. Każdy gdzie indziej go szuka i inaczej je widzi. Jedni widzą je w bogactwie, inni w uczuciach, jeszcze inni w działaniu. Wydaje się nam, że potrzebujemy wielu różnych płaszczyzn i wymiarów szczęścia; że jest dalekie i trudne do osiągnięcia. Odległe, jak gwiazda, która pokazuje wyraźnie kierunek, a z zasady jest nieosiągalna, nieuchwytna...

Czytaj więcej: Tajemnica szczęścia

Wędrowiec

"Miej własne zdanie, żyj tak - jak czujesz i nie bój się rzeczy nieistotnych..."

Z tymi słowami w głowie ruszasz w nieznany, obcy ci rejon życia. Daleko od domu, daleko od dotychczasowych realiów, bliskich ludzi.

Co czujesz?
Czego oczekujesz?
Czego się obawiasz?

Czytaj więcej: Wędrowiec

Akrofobia

Akrofobia - lęk wysokości.

Uwielbiam oglądać piękno krajobrazu. Przyroda potrafi być powalająco piękna! Dla mnie krajobraz, to specyficzny żywioł: naturalne, ukształtowane przez potęgę wody, powietrza i ziemi, przez prawa fizyki, chemii i Bóg wie czego jeszcze... kształty i barwy.

Mimo tego szczerego zachwytu, bywają takie sytuacje, że uciekam od tych obrazów: kiedy widzę je z wysoka. Zachwyt zamienia się wtedy w strach dużego kalibru.

Czytaj więcej: Akrofobia

Wigilijny spacer

Przekornie opiszę akurat to, co działo się obok przedświątecznych przygotowań.

Taka już jestem. Lubię szukać tam, gdzie nikt nie szuka. Widzieć to, czego inni nie zauważają. A często kocham coś, co inni dawno odrzucili... Tak już mam.

Czytaj więcej: Wigilijny spacer

Powiem Ci o koszykówce

Już mnie trochę znasz - już wiesz, co w sobie noszę... Teraz będzie Ci łatwiej słuchać dalszego ciągu mojej historii.

Wiesz już, w jaki sposób towarzyszyła mi w życiu muzyka i co do niego wniosła. Oddawałem jej moją duszę bez reszty i prowadziła mnie bezpiecznie przez wyboje i bezdroża...

A co z ciałem?...

Moje młodziutkie drobne ciało oddałem drugiej pasji: KOSZYKÓWCE!

Czytaj więcej: Powiem Ci o koszykówce

Coś dla koneserów

Tak. Jestem koneserem dobrych chwil. Takich pozytywnych, lekkich, ciepłych i twórczych.

Spotykam bardzo dawno nie widzianą znajomą, rozmawiamy i okazuje się, że zetknęłyśmy się w optymalnie najwłaściwszym czasie a z naszego "przypadkowego" spotkania wynikło coś nieoczekiwanego i niezwykłego dla nas obu.

Czytaj więcej: Coś dla koneserów

Strach w oczach

Widziałam z bliska oczy pewnej kobiety:
lekko wytrzeszczone, puste, martwe, wypełnione dzikim zwierzęcym strachem i bezdenną samotnością. Taką bezkresną i beznadziejną...


Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to co widziałam w jej spojrzeniu jest o wiele mocniejsze niż strach przed śmiercią: to strach przed... życiem!

Czytaj więcej: Strach w oczach...

Oczami dziecka

Przyglądałeś się kiedy małemu dziecku?

Popatrz na takiego małego człowieka: wydaje się delikatny, bezbronny, głupiutki i nieporadny.

A jaki jest naprawdę - tak "od środka"?

Czytaj więcej: Oczami dziecka

Tajemnica szczęścia.

Każdy z nas widzi swoje szczęście i własne spełnienie inaczej. Po swojemu. Gdzie indziej. Każdy gdzie indziej go szuka i inaczej je widzi. Jedni widzą je w bogactwie, inni w uczuciach, jeszcze inni w działaniu. Wydaje się nam, że potrzebujemy wielu różnych płaszczyzn i wymiarów szczęścia; że jest dalekie i trudne do osiągnięcia. Odległe, jak gwiazda, która pokazuje wyraźnie kierunek, a z zasady jest nieosiągalna, nieuchwytna...

Czytaj więcej: Tajemnica szczęścia

Dotyk Przeszłości

Bywa tak, że kategorycznie pożegnana już bardzo dawno Przeszłość pojawia się nagle znikąd przed Twoimi oczami.

Nie wierzysz w Jej powrót... wahasz się... wątpisz...
Ona jednak dotyka Cię tak mocno i ciepło, że nie umiesz już dłużej się opierać - i przyjmujesz Ją!

Czytaj więcej: Dotyk Przeszłości

Pomiędzy Jezusem a Darwinem ? cz.2

Ludzie żyją w społecznościach: rodzinach, gronie znajomych, szkole, zakładzie pracy itd. Obserwując psychologiczne mechanizmy grup ludzkich, łatwo wyodrębnić prosty schemat według którego działają.

Czytaj więcej: Pomiędzy Jezusem a Darwinem cz.2

Śmierć

Śmierć jest przypisana każdemu bez wyjątku. Jest oczywista i nieomijalna. Jednak:

Nie rozmawiamy o niej z dziećmi, bo... jeszcze za małe i nie zrozumieją jej istoty.
Nie rozmawiamy o niej z młodymi, bo... powinni teraz myśleć o życiu i na nim się skupić.
Nie rozmawiamy o niej ze starszymi... żeby nie sprawiać im przykrości przypomnieniem, że mają do niej już blisko.

Czytaj więcej: Śmierć