Koniunkcje czyli chwile szczęścia...
Spójrzmy na mapę najbliższych nam planet: krążą wokół Słońca po elipsach.
Wyobraźmy sobie ten ruch.
Każda krąży po innej orbicie, w innej odległości od centrum i w innym tempie. Dziesiątkami i setkami lat tak wirują, aż przychodzi moment niezwykłego układu planet. Tak wyjątkowy i idealny, że chciałoby się zatrzymać czas, by nasycić się nim i nacieszyć. Takie niezwykłe są ułożenia planet w momencie koniunkcji- kiedy kilka ciał niebieskich układa się na jednej linii i przez pewien krótki czas chowają się nawzajem w swoim wspólnym cieniu.
Trwają tak w tym wyjątkowym uroczystym układzie, który niesie zawsze dla nich zmiany w funkcjonowaniu,w ich codzienności. Naukowcy wiedzą,że takie zjawisko powoduje zakłócenia w grawitacji planet i co za tym idzie, w ich funkcjonowaniu przez jakiś czas. Takie są konsekwencje koniunkcji planet.
Taki moment koniunkcji kojarzy mi się z... chwilą szczęścia. Nasza codzienność jest jak ruch w Układzie Słonecznym: ciągła gonitwa w nieskończonym cyklu. Chwila goni chwilę, dzień pędzi za dniem, moment pogania kolejny moment.
Elipsa codzienności krąży i zabiera nas ze sobą w dziki pęd na oślep, bez końca.
Przychodzi jednak czasem taki moment, zdarzy się coś takiego, że wszystko inne przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Czas się symbolicznie zatrzyma na trochę i pozwoli celebrować tę magiczną chwilę.
Gdy przeżywamy ciężki okres w życiu, kiedy "wszystko wali się nam na głowę" i wydaje się, że przybije nas to zupełnie- czujemy, że wszystko wymyka nam się z rąk. Tracimy władzę nad własnym życiem i nad samym sobą. Rodzina, praca, przyjaciele i wszystko, co dla nas ważne stacza się po równi pochyłej. Zbliżamy się do dna.
I nagle przychodzi taki czas, że wszystkie problemy i porażki w naturalny sposób rozwiązują się i przychodzi ULGA. Taka właśnie życiowa KONIUNKCJA, kiedy wszystko układa się tak jak potrzebujemy: w pozytywny wzór - i daje nam chwilę spełnienia i szczęścia. Daje taki czas, gdy chłoniemy dobro, harmonię i równowagę- napawamy się tym, sycimy i gromadzimy w sobie. Gromadzimy, by starczyło nam tych wspomnień na następne lata szalonego pędu życia.
Żyjemy wpleceni w cykle przyrody i kosmosu, wplatani w układy i stosunki międzyludzkie. Czekamy na jakiś "odprysk" losu- taką koniunkcję, by zasmakować wtedy prawdziwego spełnienia, smaku życia, spokoju.
Jesteśmy maleńkimi trybikami w tej otaczającej nas machinie życia. Tak małymi, że nie jesteśmy nawet w stanie pojąć rozmiarów tej machiny, które cząstką jesteśmy. Nie rozumiemy tez istoty jej mechanizmu i zasad działania.
Zapominamy nawet o naszym nikłym rozmiarze...
Żyjemy złudzeniem?
- Ja wiem,że tak.
Życie pokazuje nam to co jakiś czas, tylko tego często nawet nie zauważamy. Za szybko krążymy po naszych orbitach codzienności.