Powiem Ci o muzyce

Chcę Ci opowiedzieć coś bardzo osobistego, mojego. Kawał siebie chcę dać. Przyszedł czas, by to zrobić TU i TERAZ.

Ja jestem bardzo otwarty na ludzi. Mogę dać wszystkim - wszystko. Jest tylko jeden problem: nie umiem się dzielić MUZYKĄ. Nigdy i z nikim. Muzyka jest tylko dla mnie, to znaczy jest wewnątrz mnie, jest nierozerwalną częścią mnie samego. Nie umiem i nie chcę tego rozdzielać... Jestem od niej uzależniony, jestem nią przesiąknięty, pachnę nią i mam jej kolory.

Muzyka była ze mną od zawsze – odkąd pamiętam... W domu na okrągło grała MTV, która była wtedy globalnym centrum muzycznym wypuszczającym największe światowe hity. Królował oczywiście Michael Jackson- tak samo w MTV, jak w moim małym dziecięcym serduchu.

Muzyki słucham tylko w słuchawkach, by nie stracić, nie uronić żadnego dźwięku i brzmienia, nie rozproszyć jej żadnym szmerem codzienności... Jest cenna- bardzo dla mnie cenna i wypełnia sobą mnie całego.

Towarzyszyła mi nie tylko w rodzinnym domu, gdzie wszyscy mnie kochali, a Moja Mama zawsze miała dla mnie zrozumienie, akceptację, szczerość i zaufanie. Muzyka towarzyszyła mi też w mojej szkolnej tułaczce. Tak, to właściwe słowo...!

Teraz o tułaczce szkolnej parę słów: Jako dziecko z porażeniem mózgowym odróżniałem się od samego początku od rówieśników. Miałem specyficzny trudny chód, bo moje nogi działały bardzo ciężko z powodu porażenia nerwów. Prawa ręka nie funkcjonowała praktycznie w ogóle, była mocno wykrzywiona i usztywniona. Aparat mowy też nie pracował jak należy, dlatego niewyraźnie mówiłem. Dzieciakom to wystarczyło, żeby traktować mnie jak pośmiewisko przez cały okres nauki w szkole. Kadra nauczycielska - jak przystało na wykształconą inteligencję dobrała się idealnie, by potraktować mnie w solidarny sposób. Solidarnie potraktowali mnie jak wroga publicznego z powodu mojego nazwiska i firmowych ubrań, które nosiłem. Wiem, brzmi to idiotycznie... Jednak boleśnie sprawnie realizuje się w codziennym szkolnym życiu, uwierz mi... Moja wina była taka, że według nich było mi czego zazdrościć.

Miałem duże zdolności do nauk ścisłych. Lubiłem i chciałem się uczyć. Miałem całkiem dobre wyniki. W sferze informatyki zaś byłem pasjonatem, kochałem to i śmiało wyciągałem ręce po wszystkie dostępne informacje z tego zakresu. Kwitłem! Żyłem tym! Szybko doszedłem do całkiem sporej wiedzy i śmiało wykorzystałem ją w praktyce.

Kiedy jednak nauczyciel zobaczył wyniki mojej pracy- zignorował je... Konsekwentnie ignorował je za każdym razem, reagując zarzutami oszustwa. Tak- nie chciał mi wierzyć. Nie chciał zaakceptować moich zdolności! Brutalnie odrzucał wszystkie ich przejawy i wyniki... Wszyscy to robili. Żaden pedagog przez te kilka lat nie ujął się za mną i nie dał szansy. Ludzie mnie nie szanowali. Nauczyciele niszczyli.

Wyobraź sobie, co ja wtedy czułem... Taki stan mojej duszy mogła wyrażać tylko muzyka.

Mój największy idol Michael Jackson coraz częściej ustępował miejsca zbuntowanej do granic młodej Agnieszce Chylińskiej, a potem ciężkiemu bluesowi Rysia Riedla i Nalepy. Dołączył wkrótce do nich Marek Piekarczyk z TSA.

Były takie momenty, że miałem już NAPRAWDĘ dość!... Zacząłem słuchać ciężkiego bluesa, malującego brutalną okrutną rzeczywistość. Znałem szczegółowo cały repertuar, każde słowo tekstu muzyczny niuans... Uwielbiałem „Naiwne pytania” i „Poznałem go po czarnym kapeluszu”. „Skazany na bluesa” śpiewa: „Jeśli go nie znałeś, to nie żałuj, bo przyjaciela straciłbyś...”

Ja nie straciłem przyjaciela, bo go nigdy nie miałem. W momencie wyjścia z domowego do szkolnego środowiska otwarły się przede mną drzwi do kontaktu z szerszym gronem rówieśników. Szybko się jednak z powrotem zatrzasnęły... na trwałe! Odebrali mnie bardzo powierzchownie i odrzucili.

W tej sytuacji muzyka stała się dla mnie nośnikiem wszystkich emocji. Teksty Ryśka Riedla niosły w sobie dużo przerażającego smutku, goryczy i rozczarowania. I przylgnęły wtedy idealnie do mojej młodej duszy. Skazany na bluesa nic nie umiał, nic nie miał, chodził w podartych spodach i z długimi włosami. Nie był w stanie podźwignąć się i zmienić tak, jak tego potrzebował. Mógł tylko śpiewać bluesa. I robił to genialnie! On chciał wyrazić siebie nie dla sławy, tylko żeby pokazać ludziom, jak bardzo jest nieszczęśliwy. Miał ogromną potrzebę uzewnętrzniania wypełniających go uczuć – i idealnie to robił. Ludzie czuli to, co on wyrażał... Kochali go. Integrowali się z nim i utożsamiali.

Ja byłem tylko przybitym chłopcem, który nie miał do kogo gęby otworzyć...

Miałem jednak bardzo dużo szczęścia w życiu, bo porażenie trafiło mnie TYLKO w prawą stronę ciała. Po prostu miałem cholerne szczęście! Długotrwała i intensywna rehabilitacja zrobiła swoje i mogłem w pełni samodzielnie funkcjonować! Mogę normalnie z Tobą o tym gadać, śmiać się i cieszyć...

Teraz mogę Ci to wszystko powiedzieć!

Jestem.

Przeżyłem.

Wiem, że dużo umiem i sam to zdobyłem i wypracowałem. Cenię to. Cenię siebie. Poznałem swoją wartość i jestem jej świadomy. Już nie potrzebuję potwierdzenia u innych. Sam potwierdzam swoją wartość, podejmując ciągle nowe wyzwania i spełniając je.

Szkolni nauczyciele nienawidzili mnie za moją największą pasję. A to był i jest mój skarb największy na tej ziemi: zawsze będą algorytmy, HTML i ciągle coś nowego... Przyszedł w końcu ten błogosławiony moment, że skończyłem szkołę. Wychodząc z jej murów na dobre, nie oglądnąłem się ani razu za siebie. Do tej pory nie wracałem tam myślą ani wspomnieniem. Nie było dobrych wspomnień... Tyle.

Teraz każdy chce żeby założyć mu forum, internetowy sklep, bloga, stronę itp. Dla mnie chwila - i to masz!

Dla mnie to jest chwila pracy, a dla innych szczęście i bardzo sprawna zabawka dająca dużo frajdy i nowych możliwości. Teraz jestem spełnionym, szczęśliwym człowiekiem. Zawodowo robię to, co jest moją pasją. Noszę w sobie taką siłę pozytywnej Energii, że czuję nieodparty przymus dzielenia się nią! Jestem silny, wolny i chcę się tym dzielić z ludźmi. Właśnie wyciągam do Ciebie rękę, a w moich słuchawkach pulsuje teraz REGGAE - Muzyka Szczęścia...!

Artykuły - Kategorie

  • Kronika Wyjątkowych Momentów (7)

    Jest to zbiór moich wspomnień, które wpłynęły na mnie bardzo mocno i pozytywnie - zostawiając we mnie trwałe i wyraźne ślady człowieczej Potęgi...

  • Listy w jedną stronę (3)

    Kategoria ta jest autentyczną korespondencją z wyjątkowymi dla mnie Osobami. To wymiana myśli, wrażeń, refleksji i pytań...

  • Misja (6)

    W tej kategorii zawarłam artykuły z przesłaniem i wyznaniem wiary w rzeczy mocno dla mnie sensowne.

  • Moje Psalmy (7)

    Jest to zbiór wspomnień cudownych momentów mojego życia. Mówią same za siebie...

Moje życzenie

Pomyślmy przez chwilę, jak cholernie ograniczają nas stereotypy, które w przejmujemy odruchowo i podświadomie:
- że starszy ma rację
- że... Bóg jest facetem
- że Bóg w ogóle istnieje
- że trzeba "iść za większością"
...i tysiąc innych może bzdur!...

Czytaj więcej: Moje życzenie

Złoty środek

Póki żyłam tylko życiem moich Bliskich - nie zauważałam tego...

Cieszyłam się ich radością, smuciłam ich smutkiem.
Martwiłam ich kłopotami i planowałam ich rozwiązania.

Czytaj więcej: Złoty środek

o nas

Pomysłodawcą, autorem i realizatorem Blejtramu jest Hubert - programista i pasjonat informatyki. Współpracujemy razem od roku.

Jest otwarty, szczery i wypełniony Pozytywną Energią, jakiej nie odebrałam jeszcze od żadnego innego człowieka. To on zaproponował mi wspólne prowadzenie Strony, zmotywował i dodał odwagi na starcie.

Czytaj więcej: O nas

Wzorki życia

Popatrzmy dzisiaj na ten wzorek...

Kojarzy Wam się z czymś?

Jest to tekstura naszego Blejtramu- ten motyw z błękitu tła, wzorek. Powielony i odkolorowany staje się anonimowy i bezbarwny- nic nie znaczący. Statystuje, milczy, po prostu tylko jest.

Podobnie funkcjonuje zwykły człowiek w kolorowym wielkim tłumie: ginie bezimienny i niezauważalny. Wydaje się nieistotny, zagubiony i bezbarwny. Nieciekawy. Nieważny. Nieistniejący prawie...

Czytaj więcej: Wzorki życia

Spójrz cz 3

Dziś zapraszam w Środek Życia: proponuję wspólne wejście w świat widziany oczyma osoby niepełnosprawnej - mniej sprawnej - „sprawnej inaczej" źle się kojarzy, ale to najwłaściwsze jednak określenie... Wchodzisz, patrzysz, widzisz: postać, postawę ciała i najważniejsze: oczy. Jeśli jesteś otwarty i życzliwie nastawiony, to one powiedzą Ci wszystko...

Czytaj więcej: Spójrz cz3

Szczęście

Szczęście...
Pięknie wygląda nawet jako napisany na kartce wyraz. Niesamowicie brzmi, wypowiedziany ze szczerością zaangażowaniem, cudownie niepokojąco szeleści złotymi i czerwonymi błyskami fajerwerków. Drży najdelikatniejszą wibracją zwiastującą potęgę kosmosu MIŁOŚĆ!

Przyszło mi dzisiaj spojrzeć Szczęściu prosto w oczy i świętym gestem oprawić go w złote ramy.

Czytaj więcej: Szczęście

Wędrowiec

"Miej własne zdanie, żyj tak - jak czujesz i nie bój się rzeczy nieistotnych..."

Z tymi słowami w głowie ruszasz w nieznany, obcy ci rejon życia. Daleko od domu, daleko od dotychczasowych realiów, bliskich ludzi.

Co czujesz?
Czego oczekujesz?
Czego się obawiasz?

Czytaj więcej: Wędrowiec

Zajączek

Na skraju łączki w małej ciepłej Norce mieszkał Zajączek.
Bardzo lubił swój przytulny domek. Było mu tu wygodnie i bezpiecznie.
Miejsca było tu akurat w sam raz dla niego: nie za dużo i nie za mało.
Tak właśnie w sam raz dla Zajączka i jego Szczęścia, które zawsze nosił w sobie.

Czytaj więcej: Zajączek

Śmierć

Śmierć jest przypisana każdemu bez wyjątku. Jest oczywista i nieomijalna. Jednak:

Nie rozmawiamy o niej z dziećmi, bo... jeszcze za małe i nie zrozumieją jej istoty.
Nie rozmawiamy o niej z młodymi, bo... powinni teraz myśleć o życiu i na nim się skupić.
Nie rozmawiamy o niej ze starszymi... żeby nie sprawiać im przykrości przypomnieniem, że mają do niej już blisko.

Czytaj więcej: Śmierć

Opowieść prawie wigilijna

Lubię oczekiwanie na coś fajnego. Na święta na przykład. Główną rolę gra tu wyobraźnia. Ona - potrafi odlecieć w naprawdę odległe i piękne rejony...

Rzeczywistość to jedno - a wyobraźnia, to bardzo od niej odległe " drugie"...

Czytaj więcej: Opowieść prawie wigilijna

..Bajka

{gallery}art/bajka{/gallery}

Dziś maluję! W końcu! Widoczek gór odbitych w jeziorze... Klasyka piękna! Zapiera dech, budzi wyobraźnię... Budzę z uśpienia wszystkie błękity, przyszarzałe granaty, odcienie stalowe i zielonkawe. Będzie Bal!

Odcinam poziomą krechą na blejtramie Niebo od Ziemi, Skałę od Wody. Po co?
- By poczuć rozkosz łączenia ich na nowo ze sobą...!!!

Czytaj więcej: ...Bajka

Z pamiętnika Informatyka

Informatyka była i jest moją największą pasją. Tak naprawdę, to jest... moim życiem. Ja nie uczę się jej - ja ją po prostu czuję. To jest dla mnie więcej niż nauka - to jest kreacja, tworzenie!

Czuję ją i rozumiem. Wystarczy mi poczytać trochę regulamin - i już rozumiem zasady, odnajduję się w nich bez trudu. Przyśni mi się jakiś program - ja go na drugi dzień napiszę. Podoba mi się to w informatyce. To jest rodzaj władzy...

Kupiłem kiedyś serwer i do tych najcenniejszych umiejętności doszedłem sam. Pisałem gry na serwerze, piszę programy. Mam program, który obsługuje serwer i nie wymaga niczego. Na najtańszym, najprostszym komputerze z dostępem do internetu mogę tworzyć strony internetowe. Ludziom się to wydaje niemożliwe, a ja to robię i pewnego dnia to udowodnię...

I to jest moje marzenie:
pokazać ludziom, jak dużo można w tej dziedzinie zrobić.

Czytaj więcej: Z pamiętnika Informatyka

Historia Grzesia

Chcę opisać dziś historię Grzesia. Tak po prostu... Urodził się osiem lat temu w maleńkiej wiosce, w krainie prostych ludzi, bajkowych krajobrazów i biedy...

Jego mama - młoda dziewczyna o twardym góralskim charakterze i słowiańskiej urodzie. Przyjęła Go jako kolejne wyzwanie w swoim życiu "ciągle pod górkę",ponieważ urodził się ze znaczną niepełnosprawnością fizyczną z powodu choroby genetycznej: z wodogłowiem, niedowładem czterokończynowym i podejrzeniem upośledzenia umysłowego.

Czytaj więcej: Historia Grzesia

Koniunkcje czyli chwile szczęścia...

Spójrzmy na mapę najbliższych nam planet: krążą wokół Słońca po elipsach.

Wyobraźmy sobie ten ruch.

Każda krąży po innej orbicie, w innej odległości od centrum i w innym tempie. Dziesiątkami i setkami lat tak wirują, aż przychodzi moment niezwykłego układu planet. Tak wyjątkowy i idealny, że chciałoby się zatrzymać czas, by nasycić się nim i nacieszyć. Takie niezwykłe są ułożenia planet w momencie koniunkcji- kiedy kilka ciał niebieskich układa się na jednej linii i przez pewien krótki czas chowają się nawzajem w swoim wspólnym cieniu.

Czytaj więcej: Koniunkcje czyli chwile szczęścia...

Wyrwani z wiru

Są tacy ludzie, którzy doświadczyli już wszystkiego, co miało im do zaoferowania Życie.

Nachłeptali się dziecięcych radości, bólu , zaspokoili apetyty młodości i posmakowali dystansu dojrzałości, a jeszcze ciągle coś mają przed sobą - czegoś pragną...

Czytaj więcej: Wyrwani z wiru

Logika tłumu

Dzisiaj spójrzmy na działanie i reakcje ludzkiej psychiki w codziennych zwykłych sytuacjach, kiedy jeden człowiek potrzebuje nagle pomocy drugiego człowieka.

Czytaj więcej: Logika tłumu

Szczęście

Szczęście...
Pięknie wygląda nawet jako napisany na kartce wyraz. Niesamowicie brzmi, wypowiedziany ze szczerością zaangażowaniem, cudownie niepokojąco szeleści złotymi i czerwonymi błyskami fajerwerków. Drży najdelikatniejszą wibracją zwiastującą potęgę kosmosu MIŁOŚĆ!

Przyszło mi dzisiaj spojrzeć Szczęściu prosto w oczy i świętym gestem oprawić go w złote ramy.

Czytaj więcej: Szczęście

Święta - porażka Boga

W święta wpadamy w ślepą odruchową euforię. Szykujemy, kupujemy, przygotowujemy... A potem to, co sobie i bliskim zgotowaliśmy na ten "magiczny" czas mija zwyczajnie i czasami nawet nudno. Rutyna zabija... Ileż razy w życiu można przechodzić to samo?... No i po co?...

Czytaj więcej: Święta - porażka Boga

Coś dla koneserów

Tak. Jestem koneserem dobrych chwil. Takich pozytywnych, lekkich, ciepłych i twórczych.

Spotykam bardzo dawno nie widzianą znajomą, rozmawiamy i okazuje się, że zetknęłyśmy się w optymalnie najwłaściwszym czasie a z naszego "przypadkowego" spotkania wynikło coś nieoczekiwanego i niezwykłego dla nas obu.

Czytaj więcej: Coś dla koneserów

Czasem płynę

Wyszłam wcześnie rano na brzeg rzeki.

Idę boso po kamienistej plaży. Każdy krok boli. Są stąpnięcia stopy bolesne nie do wytrzymania. Jednak wiem że chcę dojść nad wodę i idę pomimo bólu...

Są momenty, że wydaje mi się to bezsensowne.

Czytaj więcej: Czasem płynę