Zajączek
Na skraju łączki w małej ciepłej Norce mieszkał Zajączek.
Bardzo lubił swój przytulny domek. Było mu tu wygodnie i bezpiecznie.
Miejsca było tu akurat w sam raz dla niego: nie za dużo i nie za mało.
Tak właśnie w sam raz dla Zajączka i jego Szczęścia, które zawsze nosił w sobie.
Jego Szczęście to była radość z każdej chwili jego drobnego życia : z otwarcia ślepek rankiem, z kolejnego oddechu, z każdego podskoku, ruchu i drgnienia...
Szczęściem były wspomnienia wszystkich dni i chwil jego zwierzęcego prostego życia : tych radosnych i tych, kiedy działo się coś złego. Wszystkie były dla niego cenne. Bardzo cenne - przecież zawsze każdy zły moment, dzień i rok kiedyś się kończył i przychodziło Dobro. Dobry Czas...
To był jego wybór, że właśnie tak widział swój świat. Wiedział, że można inaczej żyć : tymi złymi chwilami - od jednej do drugiej, nie zauważając niczego co dobre.
Tak żył jego sąsiad Borsuk.
Zawsze, kiedy go spotykał lub tylko widział z dala, robiło mu się zimno źle i smutno.
Nie rozumiał go i nie próbował zrozumieć. Wyczuwał od niego jakieś zło, nieprzyjemne niepokojące odczucie...
Starał się schodzić mu z oczu i z drogi.
Kiedy był potrzebny - pomagał mu ale zaraz potem szybko zmykał.
Czuł, że tak właśnie trzeba.
Zajączek podlegał cały prostym prawom Przyrody i przyjmował każde za świętość. Żył prosto i uczciwie. Naturalnie i zgodnie z samym sobą. Swobodnie.
Tak właśnie zawsze chciał i tak właśnie ma. Niczego więcej nie potrzebuje. Nie marzy o zmianie na lepsze. Nie ma marzeń. Jego życie jest spełnionym marzeniem.
Tylko zapomniałam, gdzie on mieszka...